piątek, 22 marca 2013

Laminowanie wlosow. Sposob nr 1.

Laminowaniem nazywamy pokrywanie powierzchni specjalnym materiałem, dzięki czemu robi się ona odporna, np. na wilgoć czy uszkodzenia mechaniczne. Laminuje się m.in. podłogę czy dokumenty. A od niedawna również włosy. Po takim zabiegu stają się gładkie, błyszczące i są wyraźnie w lepszej kondycji. Nie plączą się, są sypkie i miękkie w dotyku, można je bez problemu rozczesać. W Polsce wciąż jest to zabieg mało popularny.

Metoda jest prosta. Potrzebna będzie stołowa łyżka żelatyny spożywczej, dwie-trzy łyżki bardzo ciepłej wody (nie wrzątku) oraz łyżka maski lub odżywki do włosów. Żelatynę trzeba dokładnie rozpuścić w wodzie, a gdy znikną grudki, należy wymieszać ją z kosmetykiem. Tak przygotowaną miksturę nakładamy na całą długość włosów - mogą być wcześniej umyte i lekko podsuszone.

Następnie na głowę wkładamy foliowy czepek (jeśli go nie masz, może być siatka) i owijamy ją ręcznikiem. Po około 45 minutach włosy dokładnie spłukujemy chłodną wodą (trzeba starannie zmyć resztki mieszanki), rozczesujemy je, suszymy (najlepiej suszarką, ponieważ laminowanie „lubi” wysokie temperatury) i układamy jak zwykle.



Na żelatynę znalazłam trzy sposoby, oto one i ich działanie:

Sposób nr.1: polega na nałożeniu mieszanki żelatyny po myciu włosów:
- łyżka stołowa żelatyny


- dwie łyżki stołowe wrzącej wody


- łyżka odżywki LUB maski (u mnie był do wosk do włosów glęboko nawilzajacy)



żelatynę rozpuszczamy dokładnie w wodzie, po dokładnym rozpuszczeniu (uważajcie, żeby nierozpuszczone kryształki nie znalazły się we włosach, godzinne płukanie może być wtedy jedyna metodą pozbycia się ich!) i ostygnięciu mieszamy z odżywką i ciepłą maskę nakładamy na wilgotne włosy na ok.30-50 minut.


Sposób nr.2: polega na nałożeniu żelatyny przed myciem włosów:
- niepełne dwie łyżki stołowe żelatyny
- trzy łyżki stołowe wrzącej wody
- łyżka stołowa oliwy z oliwek
- łyżeczka soku z cytryny
- łyżka- dwie odżywki (u mnie znowu Garnier Avocado)

jak wcześniej żelatynę dokładnie rozpuszczamy, a po ostygnięciu dodajemy pozostałe składniki i mieszamy dokładnie. Nakładamy na zwilżone wodą włosy na ok.40 minut i zmywamy delikatnym szamponem (u mnie ostatnio testowany Hipp), po czym zwyczajowo nakładamy na chwilę maskę lub odżywkę.


Sposób nr.3: polega na nałożeniu żelatynowej maski przed myciem i wgrzaniu jej gorącym powietrzem we włosy:
- łyżka stołowa żelatyny
- trzy łyżki wrzącej wody
- łyżeczka oliwy z oliwek
- łyżeczka soku z cytryny

żelatynę przygotowujemy jak wcześniej, ale warto zadbać, aby mieszanka była bardziej wodnista. Po ostygnięciu mieszamy ją z pozostałymi składnikami i nakładamy na lekko zwilżone wodą włosy pasemko po pasemku trochę jak przy farbowaniu lub prostowaniu kreatyną).
Po wysmarowaniu wszystkich włosów suszymy je suszarką z ciepłym/ gorącym nawiewem, co powoduje otwarcie łusek włosa i wnikanie białek żelatyny we włókna. Prostownica nie jest dobrym pomysłem, lepiej użyć suszarki!
Po wysuszeniu otrzymujemy zupełnie sztywne, dziwne w dotyku siano;p Otrzymane sianko myjemy delikatnym szamponem i nakładamy odżywkę lub maskę.



Mniej więcej powinno wyjśc to tak:
A to efekty użyte za pierwszym razem (sposób ktory wykorzystałam to nr 1)

Następnym razem wyprobuje sposób 2 i po 2 tygodniach 3 (częściej nie mozna robic więc trzeba czekać) i sprawdzimy ktory sposob działa na moje włosy najlepiej.

 Przed nałożeniem:

Mieszanka nałożona na włoski:

Efekt po 45 minutowym trzymaniu mieszanki:

Efekt jest natychmiastowy. Należy jednak pamiętać, że z laminowaniem włosów na własną rękę nie można przesadzać; zbyt duża ilość protein może sprawić, że kosmyki staną się suche, napuszone i pozbawione blasku. Inne objawy "przeproteinowania" to m.in. łamliwość, kruchość czy „sianowatość” włosów. Na proteiny dobrze działają emolienty, czyli preparaty nawilżające skórę. Aby zatem uniknąć "przeproteinowania", warto sięgnąć po odżywkę zawierającą olejek. Równie dobrym pomysłem jest dodanie do rozpuszczonej żelatyny odrobiny oleju. Poza tym najlepiej laminować włosy nie częściej niż raz na dwa tygodnie.


Jakie są wnioski praktyczne z żelatynowych doświadczeń?
- przede wszystkim ilość wody- im więcej tym bardziej wodnista mieszanka (ciężko utrzymać wszystko pod czepkiem, bo spływa jak się da), im mniej wody tym ciężej maskę nałożyć (robi się bardzo gęsta i galaretowata, po nałożeniu na włosy nie chce sie rozprowadzić)

- ciepło- żelatyna zastyga w niskiej temperaturze, dlatego im cieplejsza woda i mieszanka tym prościej nałożyć i zmyć maskę

- ciepło po raz drugi- białka wnikają lepiej pod wpływem ciepła, dlatego warto maskę podgrzać suszarką (włosy zawijamy w foliowy czepek, nakładamy ręcznik i grzejemy go suszarką lub podgrzewamy ręcznik w mikrofalówce)

- do zestawu proponuję użyć odżywki lub maski z dużą ilością nawilżaczy i olejów, bez protein

- żelatynę należy dokładnie rozmieszać- za pierwszym razem nałożyłam żelatynę z nierozpuszczonymi drobinkami, które chyba godzinę wypłukiwałam z włosów. nie polecam!

- uważajcie na ręczniki i akcesoria- ubrudzone żelatyną stają się mocno klejące i nadają się tylko do porządnego prania

- porowatość włosów- nie każde włosy będą zadowolone z żelatynowego SPA. Wysokoporowe lub zniszczone włosy mogą zareagować wielkim i ciężkim do rozczesania sianem. Nie jest to pewnik, najlepiej spróbować samemu, ale można przypuszczać, że jest to metoda dla niskoporowatych kudełków

- maska z żelatyny może dawać podobne efekty uboczne do przeproteinowania włosów- sianowate, matowe i nieelastyczne strąki. Efekt ten można minimalizować uzupełniając maskę o dawkę olejów i nawilżaczy, które zrównoważą białko (podobnie jak z płukanką z l-cysteiny)

- żelatyna to biało zwierzęce, otrzymywane jest z tkanek zwierzęcych. Jeśli nie trafia to w Wasze przekonania lub jesteście przeciwniczkami wykorzystywania zwierząt w taki sposób istnieje produkt o nazwie Agar, jest to żelatyna wegańska, otrzymywana z rośliny. Nic nie wiem o jej wpływie na włosy, ale jeśli macie dostęp do Agaru może warto spróbować? :) 



Przeciwwskazania

Zabieg ten nie ma szczególnych przeciwwskazań. Żelatyna jest całkowicie bezpieczna, nieszkodliwa i hipoalergiczna.

Po laminacji można kontynuować zwykłą pielęgnację włosów.

Zaleca się na krótki czas odstawić szampony głęboko-oczyszczające.

Laminowanie można wykonywać po trwałej ondulacji. Ale trzeba pamiętać, że słaby skręt może stracić swój kształt, ponieważ włosy po  laminowaniu nabywają masę i objętość.
 
Po laminowaniu nie musimy (PODOBNO) używać prostownicy, ponieważ włosy stają się cięższe i grubsze.
   

Mity na temat laminowania:

Film ochronny powstały na wskutek laminowania nie pozbawia włosów zdolności do oddychania.

Częstsze laminowanie włosów nie da im maksymalnego pogrubienia.

Laminowanie włosów to nie zabieg.
To nie jest panaceum, ale skuteczna pielęgnacja włosów, jeśli wykonywane jest właściwie.

Jeżeli twoje włosy są zniszczone, cienkie lub osłabione, warto przeprowadzić wcześniej ich rekonstrukcje (nałożyć odżywczą maskę ​​lub odżywkę nawilżająca) i dopiero po tym rozpocząć laminowanie.



Próbowalyście? Podzielcie się wrażeniami:)


Pozdrawiam.
Martyna

środa, 20 marca 2013

Kosmetyczna rewelka. Recenzja peelingu Garnier`a.

Witajcie.
 Dziś przychodzę do Was z recenzją peelingu firmy Garnier.



Produkt: Garnier, Podstawa Pielęgnacji, Kremowy peeling złuszczający Pojemność: 150 ml Cena: od 10,- (np. Kaufland) do 13,99,- (np. Rossmann)
Dostępność: drogerie Rossmann, niektóre hipermarkety



Po za tym:
* Konsystencja- dla mnie idealna
* Zapach- wyczuwam owoce ( wyciąg z winogron stąd podejrzenia)
* Cena- w stosunku do wydajności jak najbardziej na plus
* wygodne opakowanie
* aplikacja taka jak być powinna (nie spływa z buzi podczas mycia)

Działanie:
Po pierwszym użyciu efekty widoczne od razu.
* Odblokowuje pory,
* Eliminuje zanieczyszczenia,
* nie podrażnia skóry (mimo że mam wrażliwa w kwestii peelingow)
* nawilża
* odświeża
* sprawia ze skora jest gladka w dotyku
* wygładza cerę
* matuje
* świetnie przygotowuje skórę twarzy do dalszych zabiegów - tj. maseczki itp. 
* złuszcza (świetnie złuszcza suche skórki wokół nosa, nie ma po nich śladu)
* myśle że wiele z was zauważy plusy tego peelingu jak i to że wspaniale sobie radzi.


Minusów nie zauważyłam



Mogę szczerze polecić go do skóry trądzikowej. mieszanej i tłustej.

 
Podsumowując:  kiedy mi się skończy na pewno kupię go ponownie. Jest to najlepszy peeling, który do tej pory używałam. Nic dodać, nic ująć. Jest GENIALNY :)

Możecie dużo wyczytać na temat tego cudeńka na wizażu czy innych stronach kosmetycznych:)

Czy używałyście innych produktów Garniera, które Was zachwyciły? A może ten peeling również podbił Wasze serca?


Buziaki:*
Martyna

środa, 6 marca 2013

Recenzja kremu opalizującego Ziaja

Dziś moje kochane przychodzę do Was z recenzją wyczekiwanego kremiku Ziaji o ktorym wspominalam pare notek wcześniej.

A więc dziś przedstawiam Wam

Krem opalizujący cera tłusta i mieszana
z serii ZIAJA SOPOT rozświetlanie




Działanie:
- poprawia proces dotleniania komórek skóry,
- przywraca równowagę energetyczną, stymulując syntezę ATP - naturalnego nośnika energii,
- aktywnie rewitalizuje skórę oraz zapobiega fotostarzeniu,
- delikatnie koryguje, wygładza i modeluje owal twarzy,
- intensywnie nawilża, poprawia koloryt skóry oraz dostosowuje go do rodzaju karnacji,
- rozświetla i dodaje skórze subtelnego blasku.
-Aktywnie nawilża i rewitalizuje.
-Działa korygująco, delikatnie modelując owal twarzy.


SPOSÓB UŻYCIA
Krem nanieść na skórę i delikatnie wklepać. Polecany również do stosowania pod makijaż.


Substancje aktywne
WITAMINA E, PROWITAMINA B5 (D-PANTHENOL), KOMPLEKS MULTI-ROZŚWIETLAJĄCY, FILTRY UVA/ UVB ORGANICZNE, EKSTRAKT LAMINARIA DIGITATA, β-KAROTEN

Cena: 12zł / 50ml



Moja opinia:
Kremik zakupiłam z czystej ciekawości i sympatii jaką darzę firmę Ziaji. Cena też zachęcała 9,99 to nic w porównianiu do tego co potrafi.

Pierwsze wrażenie po otwarciu słoiczka to wielkie WOW, kolor kremiku al`a miodowo- beżowy
Ale nie zniechęcilo mnie to, mimo wszystkopostanowiłam wypróbowac. Od pierwszej aplikacji polubiliśmy się!

A o to parę słow więcej o tym moim malym odkryciu.


Plusy:
-skóra za 2 podejściem przyzwyczaiła się do kremu i bardzo szybko go wchłania (przy pierwszej aplikacji mialam wrażenie że krem sie nie wchlonął a buzia sie świecila jak by krem był conajmniej półtłusty)
-skóra jest ładnie nawilżona i rozjaśniona tzn, ślicznie rozświetla cerę, bez efektu świecenia, buzia wygląda na wypoczętą.
-nie powoduje zaskórników a co najważniejsze
-WĄGRY ZNIKAJĄ - to jest fenomen nie sądziłam, że krem pomoże na ten problem
-skóra ma zdrowy odcień, więc raczej została przyciemniona (ja jestem całe życie -BLADA, więc brawo dla kremiku) chyba że opalę się słońcem albo pojde pare razy na solarium nabiera kolorytu
-jest doskonały pod makijaż, nie roluje się z podkładem
-fajny efekt delikatnego nawilżenia
-bardzo delikatny, 'lekki' idealny na lato
-wydajny, wystarczy niewielka ilość by szybko się wchłonął
-dobrze dopasowany do cery tłustej do której zwykle trudniej dobrać odpowiedni krem
- konsystencja i zapach jak najbardziej przypadły mi do gustu

Nastepnym wielkim plusem ject dostępnosc i na prawde atrakcyjna cena dochodzi maxymalnie do 12zł.


Minusów nie zauważyłam. Jest to krem jeden z niewielu jaki moge polecic osobom ze skora tlusta i mieszaną. Zreszta sama taka posiadam i wiem jak ciężko o dobry kosmetyk który nie da tandetnego efektu...


Martyna